/ Aktualności / Co tak naprawdę produkuje budowa?
Post Author
Marcin Stępień

Of Counsel, Adwokat

UDOSTĘPNIJ
15 kwietnia 2025 Pobierz PDF

Co tak naprawdę produkuje budowa?

Odpowiedź „budynki” czy „droga” jest poprawna, ale trochę zbyt dosłowna. Bo budowa produkuje też coś znacznie mniej widowiskowego, a za to bardzo istotnego: papier. Tony dokumentów. I – co najważniejsze – dowody.

Na budowę można patrzeć przez wiele pryzmatów: harmonogram, pieniądze, logistykę, relacje społeczne… Ale jedno jest pewne – wszystko się łączy. Nie rozliczysz budowy, jeśli nie wiesz, jak idzie robota. Nie zaplanujesz dostaw bez prognoz postępu. Nie wylejesz betonu w ciszy nocnej, jeśli okolicznym mieszkańcom nie wytłumaczysz, że przerwanie tego procesu to jak doklejanie ciasta do już wyrośniętego kawałka – nie chwyci. (Tak, ktoś to kiedyś naprawdę tak tłumaczył i… zadziałało).

Z racji zawodu, budowę widzę przez trochę inny filtr – potencjalnych konfliktów. I nie, nie chodzi o sianie paniki – chodzi o prewencję. Bo jak mawiali Starożytni Rzymianie: chcesz pokoju – szykuj się na wojnę.

Dlatego obok wylewek, spawów i dachów, trzeba budować też… dokumentację. Papierową warstwę ochronną. Po co? Żeby kiedyś – jeśli zajdzie taka potrzeba – móc ją wykorzystać. Dawno temu, gdy przeciwnik procesowy zarzucał mojemu Klientowi brak przekazywania dokumentacji projektowej, zostałem na placu boju tylko z hasłem od kierownika robót „no przecież im przekazywałem!” (okraszonym bardziej dosadnym słownictwem wyrażającym zbulwersowanie nieprawdziwymi zarzutami).

Niektóre prace znikają z pola widzenia – dosłownie. Zanim to się stanie, można je uwiecznić: zdjęciem, ekspertyzą, protokołem z udziałem komornika i przybranego biegłego; dla mających wiarę w szybkie rozpatrzenie sprawy pozostaje także sądowe zabezpieczenie dowodu. Cokolwiek, co pozwoli wrócić do tematu, jeśli kiedyś stanie się punktem zapalnym sporu.

Dobrze prowadzona dokumentacja to jak szachy – nie wygra się bez strategii i odpowiedniego ustawienia figur. Odpowiednio prowadzona i archiwizowana korespondencja i dokumentacja budowy: roszczenia, wezwania, potwierdzenia, protokoły itp., ułatwia znacząco późniejsze prowadzenie sporu.

Bo pamięć ludzi bywa ulotna, budowa się kończy, a sprawa sądowa – niestety – może trwać latami. Dlatego dobrze mieć coś więcej niż tylko „ustalenia dżentelmeńskie”.

Nierzadko się zdarza, że gdy przeciwnik zauważy, że „budowa jest dobrze opapierowana przez drugą stronę”, to stwierdzi, że może jednak warto odpuścić albo się dogadać.

A prawnik, kiedy wszystko jest porządnie udokumentowane, może być nie tylko skuteczniejszym pełnomocnikiem, ale i swoistym kustoszem pamięci budowy.

I na koniec: największym sukcesem nie jest wygrana w sądzie czy arbitrażu, lecz uniknięcie sporu. A odpowiednio „opapierowana” budowa potrafi w tym naprawdę pomóc.

Jeśli chcesz porozmawiać o tym, jak przygotować budowę na (odpukać) spór – albo po prostu dobrze ją udokumentować – zapraszam do kontaktu. Lepiej zapobiegać, niż potem szukać „papierów” w panice

POZOSTAŁE WPISY AUTORA

Ready to go
next level?

Skontaktuj się z nami