12 października 2020 | Łukasz Kotarba |

Rozprawa sądowa “na wyjeździe”

Sąd – a w zasadzie miejscowość – w której prowadzimy spór sądowy, nie powinny mieć wpływu na przebieg procesu sądowego. W praktyce jednak, prowadzenie sporu sądowego poza zwyczajowym miejscem prowadzenia działalności (klienta, pełnomocnika) niejednokrotnie wpływa na możliwość argumentacji przed sądem czy realizacji przyjętej wcześniej strategii procesowej – co najmniej wedle przekonania pełnomocnika. Powyższe dotyczy w szczególności rozpraw odbywających się na terenie innej apelacji niż siedziba klienta lub pełnomocnika klienta (przeważnie obie przesłanki spełnione jednocześnie).

 

Czasami może wydawać się, że klienci lub pełnomocnicy podczas takich wyjazdowych rozpraw traktowani są jak drużyna gości – zapożyczając nomenklaturę z boiska sportowego, a niejednokrotnie, towarzyszy im odczucie rozpoczynania rozprawy sądowej z minusowym handicapem („ujemne punkty” na starcie).

 

Przebieg rozprawy może być bowiem uwarunkowany tak postawą sądu, jak i pełnomocników – a co może przejawiać się m.in. w dopuszczaniu lub uchylaniu określonej kategorii pytań lub pytań; przyjmowaniu lub nieprzyjmowaniu twierdzeń, pism lub wniosków stron – szczególnie w przypadku, gdy analogiczne pytania, twierdzenia, pisma lub wnioski pełnomocnika drugiej strony, są dopuszczane. Pomijam w tym miejscu merytoryczną zasadność formułowanych pism lub wniosków – ten aspekt powinien oczywiście w pierwszej kolejności decydować o powodzeniu lub nie, akcji procesowej.

 

Ostatnio na rozprawie wyjazdowej sąd uchylił „tematyczne” pytania pełnomocnika drugiej strony skierowane do świadka, dopiero na wyraźne wskazanie, że w przypadku moich wcześniejszych, analogicznych pytań do tego samego świadka, były one uchylane.

 

Podobne problemy możemy spotkać w zakresie możliwości udzielenia przez świadka powołanego przez daną stronę odpowiedzi otwartej lub zamkniętej na zadane pytania. Niekiedy odnoszę wrażenie, że w zależności od tego kto pyta, ten sam świadek musi odpowiadać „tak lub nie”, a przy pytaniach drugiej strony, może już liczyć na nieco większą swobodę wypowiedzi – i odwrotnie – w zależności od oczekiwanej odpowiedzi na zadane pytanie.

 

Zdarzało mi się spotykać także sytuacje, w których pełnomocnicy przeciwnej strony, po zadanej przeze mnie serii pytań, mogli jeszcze raz pytać tego samego świadka o to samo, mimo udzielenia wyczerpującej odpowiedzi – oczywiście, w tej samej konfiguracji osobowej moje pytania dążące do doprecyzowania tej samej kwestii, co do której świadek już zeznawał, były uchylane jako pytania zadane do kwestii już wyjaśnionej.

 

Powyższe sytuacje zdarzają się co oczywiste, nie tylko na rozprawach wyjazdowych, niemniej jednak przemyślenia jak powyżej wracają do mnie przeważnie właśnie w trakcie powrotu z takich rozpraw.

 

Bezspornie, prawo przewiduje określone procedury w przypadku, gdy zdaniem pełnomocnika dochodzi do uchybień przepisom postępowania itp., niemniej każdorazowo należy pamiętać, że proces raczej trwa długo, a rozpoczynanie posiedzeń sądowych np. od składania aktualnych oraz zaległych zastrzeżeń (teraz to możliwe po nowelizacji art. 162 KPC), niekonieczne musi przekładać się pozytywnie na merytoryczne rozpoznanie sprawy (co do zasady składanie zastrzeżeń oraz podnoszenie innych zarzutów nie powinno mieć wpływu na rozstrzygnięcie). Powyższe sytuacje wypracowały u mnie odruch „jeszcze bardziej” dokładnego przygotowania do rozprawy wyjazdowej, mając na uwadze nie zawsze sprzyjające – być może tylko w subiektywnym odczuciu – uwarunkowania takiej rozprawy.

Mogą Cię zainteresować: